Test mini żelazek

X'Sor+sew+mate+vs+clover.jpg

Mini żelazko X'SOR Sew Mate kontra Clover

Każdy kto szyje patchworki, wcześniej czy później, może wpaść na pomysł, że mini żelazko jest mu niezbędne do pracy. Ponieważ często wykorzystuję aplikacje na flizelinie, doszłam do takiego wniosku dość wcześnie. Pomijając matę i nóż krążkowy, był to pierwszy patchworkowy gadżet który nabyłam. Teraz na mojej półce pojawiło się nowe żelazko marki Clover - to wygrana w konkursie patchworkowym. Mając i używając obydwu mogę się pokusić o porównanie.

Moc

Żelazko X'SOR ma 12 watów ale nie nagrzewa się zbyt mocno. Za pomocą małego przełącznika można wybrać czy ma grzać mocniej (HI) czy słabiej (LO). Ja korzystam tylko z mocniejszego ustawienia. Żelazko Clover ma również przełącznik, który pozwala wybrać tryb pracy - High, Low oraz wyłącznik. Można wyłączyć żelazko gdy chwilowo nie jest nam potrzebne bez konieczności nurkowania pod stół w celu wyjęcia wtyczki - mała rzecz a cieszy.

Mini żelazko świetnie nadaje się do przyklejania małych kawałków aplikacji ale w przypadku X’SOR ze względu na niską temperaturę jest to raczej krótkotrwały efekt - gdy chcę mieć pewność, że przyklejany fragment nie odpadnie podczas dalszej pracy, przyprasowuję aplikację na koniec danego etapu pracy jeszcze raz dużym żelazkiem. Żelazko Clover ma 25 watów (2 razy więcej) i to robi różnicę. Nagrzewa się powoli - widać taki urok tych żelazek - ale do wyższej temperatury niż X’SOR. Aplikacje przyczepiają się dużo lepiej przy użyciu tego żelazka - nie muszę poprawiać dużym.

Podstawka

Do żelazek producenci dołączyli składane, plastikowo-metalowe podstawki - do odkładania żelazka. W przypadku X’SOR’a nie jest to rewelacyjne rozwiązanie - podstawka permanentnie odmawia współpracy składając się przy prawie każdym przesunięciu. Niezwykle deprymujące i denerwujące rozwiązanie. W żelazku Clover podstawka zbudowana jest niby identycznie (ma kształt koniczynki ale to nie może mieć żadnego wpływu na funkcjonalność ;-)) a jednak spełnia swoją funkcję. Różnica tkwi z czterech gumkach na spodzie podstawki - które to gumki zapobiegają przesuwaniu podstawki oraz faktu, iż metalowa klamra na której spoczywa żelazko, blokuje się w pozycji pionowej. To zapewnia jej stabilność. Zdumiewające, że tak drobne różnice potrafią tak wpływać na funkcjonalność urządzeń.

Kabelek

Żelazko X’SOR ma kabelek długości ok 110 cm - to jest stanowczo za mało. Biorąc pod uwagę, że wysokość blatu roboczego wynosi ok 70-75 cm, a np. przedłużacz mamy na podłodze, zostaje nam tylko 35 cm na swobodny ruch w poziomie. I to tylko wtedy gdy gniazdko mamy tuż pod ręką. W praktyce przedłużacz muszę układać na blacie, żeby zapewnić sobie jakiś rozsądny obszar do pracy. Żelazko Clover ma 193 cm - to o 83 cm więcej - nie muszę mówić, że robi to kolosalną różnicę. Nie muszę walczyć z przedłużaczem o zasięg - wreszcie mogę skupić się na tym co istotne. - na pracy. Dodatkowo producent pomyślał o uziemieniu urządzenia.

Zastosowanie

Mini żelazko X’SOR SEW MATE sprawdzia się przy korzystaniu z techniki szycia na papierze, gdzie po przyszyciu każdego fragmentu tkaniny trzeba rozprasować szwy. Jest wystarczająco ciepłe i poręczne żebym mogła uznać je za niezbędne. Ale dopiero żelazko Clover’a pozwala wznieść się na wyższy poziom - można używać go do aplikacji.

Podsumowanie

W moim porównaniu zdecydowanie wygrywa żelazko Clover.

Jest mocniejsze, co powoduje że rozgrzewa się do wyższych temperatur; można je zastosować do aplikacji; dzięki długiemu kablowi zasilającemu jest łatwiejsze w użytkowaniu; ma dobrze przemyślaną podstawkę.

Jedyna rzecz, która przemawia na rzecz mini żelazka X’SOR Sew Mate to cena - X’SOR kosztuje prawie połowę mniej niż mini żelazko Clover. Biorąc jednak pod uwagę zdecydowanie lepszą funkcjonalność żelazka Clover bez wahania kupiłabym sobie właśnie Clover - jest to wszak rzecz, która ma nam ułatwić pracę a nie wystawiać naszą cierpliwość na próbę.

Previous
Previous

Quilting po japońsku - recenzja książki Yoko Saito